W świecie Tenley prawdziwe
życie zaczyna się dopiero po śmieci. Możesz dokonać wyboru, czy
chcesz przystąpić do Trojki, czy Miriady. Te dwie frakcje toczą ze
sobą nieustanny bój o niepodzielną władzę nad światem. Mając
siedemnaście lat, Ten musiała podjąć decyzję, gdzie ulokować
swoją lojalność. Zdecydowała i nie zwątpiła w swój wybór aż
dotąd. Kiedy Ten poznaje Killiana, powinna obdarować go
nienawiścią i postrzegać jak wroga, którym przecież jest, gdyż
należy do stronnictwa drugiej frakcji. Uczucie, które się między
nimi rodzi, jest jednak silniejsze. Czy Ten i Killianowi uda
się położyć kres walkom i zaprowadzić pokój w obu
krainach?
Everlife. Wieczne życie to trzeci i ostatni tom
trylogii autorstwa Geny Showalter. Autorkę możecie kojarzyć z
jej poprzedniej serii opowiadającej o przygodach Alicji w krainie
zombie, jednak dla mnie to właśnie trylogia Everlife była
pierwszym spotkaniem z jej twórczością. Choć dwa poprzednie tomy
nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie, to jednak dobrze się przy
nich bawiłam, a świat wykreowany przez autorkę wyjątkowo przypadł
mi do gustu, dlatego postanowiłam doczytać tę serię do końca i
zobaczyć jak zakończy się historia Ten.
Akcja książki
zaczyna się zaraz po wydarzeniach, które rozegrały się na końcu
poprzedniego tomu. Autorka ponownie wrzuca nas w sam środek
konfliktu między Trojką a Miriadą. Sytuacja jest bardzo
napięta, widać wyraźnie, że zbliżamy się do ostatecznej
rozgrywki, ale nie możemy przewidzieć jaki będzie jej
rezultat. W książce wiele się dzieje, ale miałam wrażenie, że
sporo wydarzeń rozgrywało się tak jakby poza naszym zasięgiem. To
znaczy te wydarzenia miały miejsce, ale dowiadywaliśmy się o nich
za pomocą osób trzecich. Tenley natomiast cierpi na
syndrom zbawiciela, gdyż pragnie unicestwić całe zło tego świata
na własną rękę, co w tym tomie widać jeszcze bardziej niż w
poprzednich. Nie jestem co do tego całkowicie przekonana, choć
lubię silne główne bohaterki, to jednak Ten momentami przesadzała.
Nikt nie jest idealny i choćby nie wiem, jak się starał, nie
jest w stanie zrobić wszystkiego sam.
O ile wątek
romantyczny w poprzednich tomach nie przeszkadzał mi jakoś
szczególnie, to w Everlife miałam już z nim duży
problem. Pomińmy już fakt, że to on w głównej mierze napędza
akcję w tym tomie, bo to nie byłby dla mnie wielki minus, gdyby tylko nie
obecna wszędzie słodycz, od której momentami robi się aż słabo.
Para głównych bohaterów jest niesamowicie urocza, a lukier leje
się niemal z każdej strony. Rozumiem, że są w sobie zakochani, że
walczą o pokój między zwaśnionymi frakcjami głównie po to, by
być razem, ale te wszystkie zachwyty, którymi obdarzają się nawzajem to za wiele nawet jak dla
mnie. Po prostu mam wrażenie, że zamiast pozostać kontynuacją
młodzieżowej serii fantasy, Everlife stało się raczej
paranormalnym romansem.
Everlife. Wieczne życie ma wiele wad,
jednak nadal uważam, że to ciekawa książka dla młodzieży. Może
nieco rozwleczona, ale idealnie nadająca się na niezobowiązujące
czytadło na jedno popołudnie. Jeżeli nie znacie jeszcze tej
trylogii, a interesuje was temat życia po śmierci, który został
przedstawiony tutaj całkiem przyzwoicie to polecam zainteresować
się Firstlife, a potem również kolejnymi tomami.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HaprerCollins Polska
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz